piątek, 29 listopada 2013
Elseve L'oreal - błyskawiczna rekonstrukcja dla włosów zniszczonych
Znowu o włosach :) Tym razem krótka recenzja BŁYSKAWICZNEJ rekonstrukcji dla włosów zniszczonych zamkniętej w tubce.
Tubkę kupiłam za 3,99 w ROSSMANIE - cena dosyć wysoka jak za 20 ml - mi produkt starczył na 1 raz bo nie jest jakoś bardzo wydajny. Za 1 litr produktu musiałybyśmy zapłacić aż 199 zł!
Mój wzrok przykuł napis z obietnicą producenta o błyskawicznym magicznym działaniu kosmetyku na włosy. Oczywiście cudów się nie spodziewałam i miałam rację :)
PLUSY:
-dostępna w każdym rossmanie
-ładnie pachnie
-ułatwia rozczesywanie
-idealna na podróż - nie musimy brać ze sobą pełnowymiarowego produktu jeśli chcemy np. na wyjeździe użyć odżywki do włosów
-włosy wyglądają zdrowiej - włosy na czubku głowy [ tam, gdzie są jeszcze nie poniszczone w moim wypadku ] wyglądały na prawdę fajnie, trochę tak jak z reklamy, piękny blask i wygładzenie!
-nie obciąża włosów !
-szybko działa - nie trzeba siedzieć z produktem na głowie 30 minut
MINUSY:
-mało wydajna - dla gęstych i dłuższych włosów starczy tylko na 1 raz
-beznadziejne i niewygodne opakowanie - wyciskanie resztki kosmetyku z tubki jest na prawdę ciężkie, dużo produktu zostaje w środku
-REKONSTRUKCJA?ciekawe! - nie zauważyłam poprawy stanu zniszczonych włosów. Stosowałam lepsze odżywki za niższą cenę. Tak jak pisałam w plusach kosmetyk świetnie zadziałał na zdrowe włosy, ale na te zniszczone dużo słabiej.
-cena - za taki 'efekt' nie warto płacić 3,99 zł, po prostu strata kasy
Podsumowanie:
- produkt sprawdza się, ale zdecydowanie na zdrowych włosach. Moje są chyba za bardzo zniszczone, żeby zobaczyć jakiekolwiek lepsze działanie niż takie, które mają tańsze odżywki. Zawiodłam się, bo od L'oreala oczekiwałam trochę lepszego efektu. Niestety nie polecam.
XOXO. Z.
niedziela, 17 listopada 2013
Profesjonalna farba do włosów LeCher Geneza
Hej kochani.
Dzisiaj notka o farbowaniu włosów farbą profesjonalną. Wiem, że wiele z Was używa farb drogeryjnych i chciałabym zachęcić do przetestowania czegoś bardziej profesjonalnego.
Moja przygoda z farbą LeCher Geneza rozpoczęła się, gdy zachciało mi się zmienić mój 7 letni blond na ciemny kolor. Oczywiście zwróciłam się z tym do fryzjerki, która zabieg przeprowadziła właśnie farbą LeCher Geneza. Początkowo używałam brązu, ale postanowiłam przerzucić się na czerwienie :)
Problem moim włosów polega na tym, że są tak zniszczone rozjaśnianiem na blond, że bardzo słabo chwytają pigment i bardzo szybko wymywa się nowy kolor. Jedynym rozwiązaniem jest chyba farbowanie ich do skutku bo już widzę postępy i kolor staje się coraz bardziej jednolity. Między koloryzacjami farbą używam szamponetek, ale o tym będzie w innej notce, teraz skupmy się na bohaterze tego postu czyli LeCher Geneza.
Jak moje włosy wyglądały przed zmianą z brązu na czerwony ?
Możecie zauważyć tu jak nierównomiernie kolor schodził z moich włosów. Muszę jednak wspomnieć o tym, że bordo na czubku mojej głowy jest pozostałością po bordowej szamponetce :)
Farbę kupiłam na allegro i prezentowała się tak:
Kolor całkiem sympatyczny, jasny różowy, który oczywiście ciemniał z czasem na włosach :)
Czekacie pewnie na rezultat jaki otrzymałam po zmyciu papki z włosów ! Za chwilkę do tego dojdziemy :)
Farbę trzymałam około 35 minut i efekt był CUDOWNY.
Kolor rzeczywiście wyglądał jak wiśnia w czekoladzie!
Moje wrażenia odnośnie farby?
+Nie niszczy włosów, a przynajmniej nie jest to wyczuwalne
+Duża pojemność- 100 ml! a rozrabiamy ją w proporcjach 1:2 czyli wychodzi nam, aż 300 ml farby!
+ Możliwość rozrobienia takiej ilości jaka nam jest potrzebna. Jedną tubkę możemy użyć kilkakrotnie, osobom z krótkimi włosami może starczyć nawet na 4 razy!
+Śliczny żywy i równomierny kolor!
+Duża paleta kolorów - ponad 60 odcieni do wyboru
- Farba trudno dostępna. W sklepach z artykułami fryzjerskimi jej nie ma, znalazłam ją tylko na allegro
-Cena - średnio. Nie jest mega droga, ale jedno farbowanie wyniosło mnie 33 zł
-Trwałość - tu akurat ciężko mi stwierdzić ze względu na to, że mam poniszczone włosy i pigment się za bardzo nie trzyma, aczkolwiek od profesjonalnej farby spodziewałam się lepszej trwałości - już po pierwszym myciu kolor się dosyć znacznie zmył, nawet ze zdrowych odrostów
Podsumowując:
Farba jest bardzo okay. Myślę, że gdybym kilkakrotnie malowała włosy na jeden odcień to kolor byłby znacznie trwalszy i odporny na szybkie zmywanie się. Polecam do przetestowania bo warto. I bardzo zachęcam do zmiany tandetnych farb drogeryjnych na coś bardziej profesjonalnego - wyjdzie to nie dość, że taniej bo takie farby można użyć na kilka razy jeśli długość włosów na to pozwala - kolor jest zdecydowanie lepszy, a włosy mniej poniszczone. Na allegro i w sklepach fryzjerskich znajdziecie całą masę rożnych farb z różnych firm i różnych cenach więc warto poszukać bo na pewno każda z Was znajdzie coś dla siebie.
p.s. Za tydzień farbuję włosy ponowie tym razem farbą z innej firmy, więc czekajcie na notkę ! :)
XOXO.Z.
Dzisiaj notka o farbowaniu włosów farbą profesjonalną. Wiem, że wiele z Was używa farb drogeryjnych i chciałabym zachęcić do przetestowania czegoś bardziej profesjonalnego.
Moja przygoda z farbą LeCher Geneza rozpoczęła się, gdy zachciało mi się zmienić mój 7 letni blond na ciemny kolor. Oczywiście zwróciłam się z tym do fryzjerki, która zabieg przeprowadziła właśnie farbą LeCher Geneza. Początkowo używałam brązu, ale postanowiłam przerzucić się na czerwienie :)
Problem moim włosów polega na tym, że są tak zniszczone rozjaśnianiem na blond, że bardzo słabo chwytają pigment i bardzo szybko wymywa się nowy kolor. Jedynym rozwiązaniem jest chyba farbowanie ich do skutku bo już widzę postępy i kolor staje się coraz bardziej jednolity. Między koloryzacjami farbą używam szamponetek, ale o tym będzie w innej notce, teraz skupmy się na bohaterze tego postu czyli LeCher Geneza.
Jak moje włosy wyglądały przed zmianą z brązu na czerwony ?
Możecie zauważyć tu jak nierównomiernie kolor schodził z moich włosów. Muszę jednak wspomnieć o tym, że bordo na czubku mojej głowy jest pozostałością po bordowej szamponetce :)
Farbę kupiłam na allegro i prezentowała się tak:
Kolor wybrałam o bardzo sympatycznej nazwie: WIŚNIA W CZEKOLADZIE
Do farby oczywiście potrzebna jest woda utleniona, ja zainwestowałam w 6% wodę w kremie firmy Kallos o pojemności 1 litra :)
Farba po wyciśnięciu z tubki:
A po rozrobieniu papka wyglądała tak:
Czekacie pewnie na rezultat jaki otrzymałam po zmyciu papki z włosów ! Za chwilkę do tego dojdziemy :)
Farbę trzymałam około 35 minut i efekt był CUDOWNY.
Kolor rzeczywiście wyglądał jak wiśnia w czekoladzie!
Moje wrażenia odnośnie farby?
+Nie niszczy włosów, a przynajmniej nie jest to wyczuwalne
+Duża pojemność- 100 ml! a rozrabiamy ją w proporcjach 1:2 czyli wychodzi nam, aż 300 ml farby!
+ Możliwość rozrobienia takiej ilości jaka nam jest potrzebna. Jedną tubkę możemy użyć kilkakrotnie, osobom z krótkimi włosami może starczyć nawet na 4 razy!
+Śliczny żywy i równomierny kolor!
+Duża paleta kolorów - ponad 60 odcieni do wyboru
- Farba trudno dostępna. W sklepach z artykułami fryzjerskimi jej nie ma, znalazłam ją tylko na allegro
-Cena - średnio. Nie jest mega droga, ale jedno farbowanie wyniosło mnie 33 zł
-Trwałość - tu akurat ciężko mi stwierdzić ze względu na to, że mam poniszczone włosy i pigment się za bardzo nie trzyma, aczkolwiek od profesjonalnej farby spodziewałam się lepszej trwałości - już po pierwszym myciu kolor się dosyć znacznie zmył, nawet ze zdrowych odrostów
Podsumowując:
Farba jest bardzo okay. Myślę, że gdybym kilkakrotnie malowała włosy na jeden odcień to kolor byłby znacznie trwalszy i odporny na szybkie zmywanie się. Polecam do przetestowania bo warto. I bardzo zachęcam do zmiany tandetnych farb drogeryjnych na coś bardziej profesjonalnego - wyjdzie to nie dość, że taniej bo takie farby można użyć na kilka razy jeśli długość włosów na to pozwala - kolor jest zdecydowanie lepszy, a włosy mniej poniszczone. Na allegro i w sklepach fryzjerskich znajdziecie całą masę rożnych farb z różnych firm i różnych cenach więc warto poszukać bo na pewno każda z Was znajdzie coś dla siebie.
p.s. Za tydzień farbuję włosy ponowie tym razem farbą z innej firmy, więc czekajcie na notkę ! :)
XOXO.Z.
poniedziałek, 11 listopada 2013
Koreańska maseczka Tony Moly tomatox magic white massage pack
Dziś będzie dosyć ciekawie bo zrecenzuję maseczkę z Korei - próbkę dostałam przy zakupie nowego kremu bb, o którym napiszę już niebawem! Maseczka jest z firmy TONYMOLY i ma za zadanie wybielić buzię - azjatki dążą do posiadania jak najjaśniejszej karnacji, więc kosmetyki wybielające są tam bardziej niż popularne. Osobiście również kocham bladość i marzę o porcelanowej karnacji.
Co magicznie wybielająca maseczka ma za zadanie zdziałać?
Tomatox to wielofunkcyjny kosmetyk, którego zadaniem jest oczyszczenie, odżywienie oraz rozjaśnienie skóry dzięki zawartymi w składzie ekstraktom z pomidora oraz cytryny. Pomidor jest doskonałym źródłem przeciwutleniaczy, które opóźniają proces starzenia się skóry. Rezultatem jest młody i zdrowy wygląd skóry bez przebarwień.
A jak jest w praktyce?
-po pierwsze - maseczka ma urocze opakowanie w kształcie pomidorka!
-zapach - bez obawy, nie wyczujecie w niej koncentratu pomidorowego! Zapach jest ładny, typowy dla kosmetyków, ciężko mi opisać jaki, na pewno chemiczny i trochę mocny - pamiętajmy jednak, że to już kwestia gustu czy komuś podpasuje czy nie
-wybielanie? jak najbardziej! - po pierwszym użyciu zauważyłam leciutką zmianę koloru skóry. Buzia jest zdecydowanie jaśniejsza i wygląda na zdrowszą niż przed użyciem maski
-oczyszczenie - oj tak!
-odżywienie - jak już pisałam, buzia wygląda zdrowiej. Skóra jest mięciutka i gładka!
-konsystencja - kremowa, gęsta, bardzo dobrze się rozsmarowuje i zmywa
PODSUMOWUJĄC:
Jestem zachwycona tym kosmetykiem. Produkt jest świetnej jakości, nie wiem co się dzieje z buzią po dłuższym stosowaniu maski bo miałam okazję użyć tylko próbki, aczkolwiek nie sądzę, że długotrwałe używanie produktu mogłoby źle wpłynąć na skórę. Jak tylko będę miała zastrzyk gotówki to na pewno skuszę się na pełnowymiarową wersję.
Jedyny minus tej maski to CENA. Wiadomo, że za kosmetyk z Korei nie zapłacimy tyle ile za kosmetyk w Polsce, aczkolwiek 80gram na allegro łącznie z przesyłką - 55 zł. Nie jest to jakaś kosmicznie wysoka cena, ale jednak nie każdego stać na to, aby zainwestować w to cudo.
Oczywiście dodaję Wam zdjęcia jak maseczka prezentuje się na twarzy. Niestety nie mam dobrego zdjęcia 'przed' i 'po' bo różnicy w kolorze skóry kompletnie nie widać na zdjęciach zrobionych przez moje słabe sprzęty do fotografowania ;<
P.S. na zdjęciu nie mam ani grama makijażu także proszę o wyrozumiałość ;D
XOXO.Z.
niedziela, 3 listopada 2013
Odżywka bez spłukiwania - mój ulubieniec.
Dziś powracam do Was z produktem z którym już długo się nie rozstaję i raczej prędko nie rozstanę. Mowa o ... odżywce bez spłukiwania ! Nigdy nie byłam fanką takich odżywek ze względu na obciążanie i sklejanie włosów. Co się więc zmieniło? 7 lat rozjaśniania niszczy włosy i jak pomalowałam je na ciemno to wpadłam w szał kupowania wszelkich produktów, które w jakiś sposób mogą pomóc moim kłakom.
Na tą odżywkę trafiłam w osiedlowym sklepiku z kosmetykami. Opakowanie wygląda bardzo niepozornie, ale opis jaki tam znalazłam zdecydowanie zachęcił mnie do zakupu.
Z przodu oczywiście nazwa i logo firmy ' Mrs. Potter's ' - lubię się z tą firmą odkąd pamiętam.
Co możemy przeczytać dalej?
'Intensywna ODŻYWKA bez spłukiwania, ochrona koloru, ginko biloba i keratyna, włosy farbowane.'
Oczywiście znaczek z listkiem ' natural extraxts '.
Ginko biloba i keratyna przemówiły do mnie wystarczająco abym wzięła opakowanie do ręki i przeczytała bardziej szczegółowy opis widniejący z tyłu:
'Odżywka do włosów farbowanych zawiera regenerujący i wzmacniający włosy ekstrakt z ginko biloba oraz keratynę, która odbudowuje strukturę włosów zniszczonych farbowaniem. Dodatkowo zawarty filtr UV chroni włosy przed promieniowaniem słonecznym. Składniki pielęgnujące zawarte w odżywce przeciwdziałają elektryzowaniu się włosów, ułatwiają ich rozczesywanie i stylizację. Efekt: włosy są lśniące i pełne koloru.'
Jak odżywka sprawdza się w rzeczywistości?
Moim zdaniem ma same plusy. Zacznę od tego, że:
-rozczesywanie włosów to czysta przyjemność! Pomaga w rozczesywaniu lepiej nawet niż jedwab CHI, który dalej używam i wciąż polecam.
-włosy są mięciutkie
-nie obciąża - ale muszę zaznaczyć, że tą odżywkę stosuję tylko i wyłącznie od połowy długości moich włosów i nie pakuję jej na czubek głowy
-wygładza - wielki plus odżywki - moje włosy czasami nawet nie potrzebują prostownicy bo są wystarczająco wygładzone
-cena - 8 zł za 250 ml co do ochrony koloru to się nie wypowiem, bo szczerze mówiąc to nie mam pojęcia czy w jakiś sposób pomaga, na pewno nie szkodzi.
Skład? Niestety z chemii jestem tępa, więc analizy nie zrobię :)
Podsumowując: polecam do testowania! Nie wiem jak z dostępnością tej odżywki, ale nie sądzę, żeby był z tym problem. A cena zachęca !
XOXO, Z.
Subskrybuj:
Posty (Atom)